wtorek, 21 października 2014

Soul Eater

Ciągle jest październik i oto nowa notka! Udało mi się. Czuję się troszeczkę z siebie dumna. Aktualnie mam sporo powodów do szczęścia : mój braciszek jest panem magistrem, prawie wybudziłam się do życia po wakacjach, chodzę sobie na konkursy, co jest dosyć zabawne i ostatnio spotykałam się z ludźmi. Ja, właśnie ktoś taki jak ja spotykał się z ludźmi! :) Tutaj wstawiam ciekawe zakończenia znanych bajek >>link<< , poza tym polecam obczaić więcej jego filmików. A to piosenka, która nie wiadomo dlaczego ostatnimi dniami mnie nakręca >>link<< . Tradycyjnie mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie kolejny miesiąc.

__________________________________________
Anime po które sięgnęłam tylko z powodu openingu. Był taki, taki...
...epicki! To był mój pierwszy opening od którego faktycznie nie mogłam oderwać oczu. Ciągle mi się podoba i wspominam go z nostalgią, a tym bardziej doceniam. Jednak już miałam do czynienia z większą ilością ładnych op i ed. Niestety z grupą kiepskich też... Pomijając to opening przyciągał ładna grafiką, czynną akcją, kolorowymi postaciami, brakiem spoilerów (wcale nie narzekam na Fairy Tail) i żywą muzyką.
Co zastałam kiedy oglądnęłam anime? Wspaniały humor, bardzo ludzkie postaci, momenty warte płaczu i niezapomnianą akcje. Zastałam też kilka rzeczy, które po prostu chciałabym odrzucić. Muszę powiedzieć, że Soula traktuje w dużej mierze jak Death Nota. Czyli kończy się dla mnie w pewnym momencie, przed zakończeniem całej fabuły. Jest to na tyle inne niż w SAO, ponieważ Sword wyniósł się na nowy poziom i chciał nam pokazać coś zupełnie innego porównywalnie do pierwszej części anime. Zarówno Death, jak i Soul szli w tym samym kierunku ciągnąc motyw. Przyznam, że najbardziej bolały mnie dwie rzeczy. Życie pewnej osoby po jej śmierci i ostateczne zakończenie. Ten koniec po prostu wyssał ze mnie resztki emocji. Przyznam, że w pierwszym momencie nie wiedziałam co się naprawdę dzieje i byłam przekonana, że coś pomieszałam. Teraz jest to jednak za mną i tylko wspominam to z bólem. Historia opowiada właściwie o szkole, która szkoli młodych władających i bronie. Co brzmi dosyć abstrakcyjnie dopóki nie zobaczymy, że ludzie mogą tam zamieniać się w różnego rodzaju broń np, kosa, katana, halabarda itp. Dokładniej są nam przybliżane losy 8 (aż mi się pewien cytat przypomina "Proszę tylko nie siedem, błagam powiedz osiem" xD) uczniów tej szkoły, czyli Shibusenu. Są to trzy zespoły:
*Maka Albarn i Soul Eater jest parą jaką poznajemy jako pierwszą. Kujonka i cool gość.
*Black Star i Tsubaki (jakaśtam, nigdy tego nie zapamiętam). Star jest tym kto przewyższy Boga, a Tsubaki mu w tym pomaga.
*Death the Kid, Patty i Liz Thompson. Chłopiec z dobrego domu i dziewczyny ulicy.
O ile zazwyczaj potrafię wybrać ulubieńca, a raczej robię to bezwiednie. To tutaj nie potrafię się zdecydować. Kocham Makę za jej upór i trwanie w zasadach. Eatera za jego luz. Stara za to, że się nie poddaje. Tsubaki za łagodne usposobienie. Kida za jego perfekcję. I siostry za ich niewinność. To jednak jest tylko czubek góry lodowej. Poza nimi jest jeszcze mnóstwo postaci, które wydają się nie mniej ważne, choć takie są. Z reszty szczególnym uznaniem traktuję Medusę, Steina, Shinigamiego, Excalibura, Hero, Justina i wiele, wiele innych. Jednak na samych postaciach anime się przecież nie kończy. Nie wiem jak inni, ale mnie niewyobrażalnie kręci muzyka z Soula! Mogę narzekać na co tylko chcę, ale klimat to rzecz, której tutaj nie brak. Całość trzymana z mocnych, konkretnych konwencjach, która pomimo tego nadaje się do każdej sceny. Smutna, złowieszcze, szczęśliwa - wszystkie na tym samym tle, które mimo to wygląda odpowiednio obłędnie! Jak teraz o tym myślę to niewyobrażalnie chciałabym ocenić Soul Eatera na dziesięć, ale nie mogę. Niezależnie od moich chęci i tego, że to były tylko dwie rzeczy, były one zbyt ważne dla całości. To anime pełnoprawnie zasługuje na 9,5/10. Nie czuję się z tym specjalnie źle, ale jakoś mnie to zasmuca. Czy mimo tych rzeczy poleciłabym Soula? Zdecydowanie! Mimo tych irytujących wad, były to naprawdę bardzo dobrze spędzone godziny mojego życia. Nie żałuję. :)

sobota, 4 października 2014

Hatoful Boyfriend! Pigeon dating sim.

Witam, witam. Minęło sporo czasu. Eeeh, koszmar! Specjalnie poprzednią notkę dodałam wcześnie, żeby zdąrzyć z dwiema w miesiącu. Jednak nie wyszło. Prawie w ogóle nie było mnie na komputerze, co znacznie utrudniało pisanie na bloga. Mimo wszystko spięłam się dzisiaj i oto widzicie przed sobą dzieło moich rąk. Jako, że mamy październik powiem tylko po krótce, że ten miesiąc to było piekło. Zaś moje oceny spadły diametralnie, za co bardzo się rugam (kto jeszcze tak mówi?). Jako muzykę dzisiaj dostajecie to Madokowe cudo - Ante up i jak zwykle życzę szczęścia w życiu! :)

_________________________________________________
Nie żebym miała zamiar jakoś regularnie o grach (prawie w ogóle nie gram, więc byłoby to ciężkie). Jednak tą grę przeszłam i jest warta zapamiętania. W gwoli ścisłości przeszłam obie części ;). Jednak będę mówić tylko o pierwej części, pierwszej gry. Jeśli chodzi o płynność ruchów to jakby nie istnieją. Jest to visual novel, sami rozumiecie... Za to wkład pracy w stworzenie tego onieśmiela. Tła są szczegółowe, historia zabójcza (mamy kilka cliche, ale nie wszystkie bolą), muzyka piękna. Według mnie naprawdę warto spojrzeć na tą pozycje. Jak tytuł podpowiada wszyscy chłopcy których podrywasz są gołębiami, trzeba jednak pamiętać, że ty jesteś człowiekiem. Szczerze mówiąc na ten temat mam niewyparzoną gębę, mogłabym o tym mówić godzinami. Tyle, że nie byłoby wtedy możliwości ominąć spojlerów. Całej maaasy spojlerów. Dlatego zalepię dziurę chęci uświadomienia wam epickości tego dzieła opisując po krótce wszystkie postaci. Zanim jednak was to czeka chciałabym nadmienić, że na Prima Aprilis ta grupa wypuściła fałszywą listę sławnych aktorów głosowych, którzy rzekomo mieli grać postaci w tej grze. Niestety, był to tylko żart, dlatego spotkał nasz szok gdy później mamy możliwość usłyszenia Dramy CD z tymi ludźmi! Btw. też bardzo dobra i nie tylko, później pojawia się również manga ;) W samych grach mamy też masę smaczków, które można odblokować w późniejszych czasach. No, ale wracajmy do postaci.

Pierwszą o jakiej będę mówić jest Ryota Kawara jest to pierwszy młodzieniec na obrazku (czerwone oczy). W grze poznajemy go jako pierwszego i jak się dowiadujemy jest naszych przyjacielem z dzieciństwa. Ciężko pracuje na utrzymanie rodziny i jest dosyć słabego zdrowia. Mimo wszystko łapie się każdej roboty jaką znajdzie. Zwłaszcza jeśli miałby się w nich przebierać w kobiece ciuszki. Bardzo podziwia główną bohaterkę i chciałby być wystarczająco silny w swoim życiu.

Idąc w dół widzimy Sakuyę Le Bel, czyli francuskiego arystokratę, który jakiś czas temu przeprowadził się do Japonii. Sam siebie mianuje przewodniczącym i ustawia nowe konstrukcje w szkole, ponieważ jego pokój przewodniczącego musi odzwierciedlać jego samego. Jest dumny i sztywny, oraz najbardziej typowy z całej gry. Mimo wszystko czasem za łatwo go lubić, ale i bywa całkiem przeciwnie. Daży szacunkiem samurajów i ich oddanie sprawie. Jego wiedza o japoni jest bardzo hmm... specyficzna. Jego ulubionymi słowami jest "mocking", oraz "mongrel", oczywiście tylko w odniesieniu do innych. Sczególnie swojego brata, którego opiszę ponieżej.

Yuuya Sakazaki jest kobieciarzem, a przynajmniej całe jego słownictwo tym opływa. Cóż prawie zawsze wita nas słowami "Salutasion, monamie", a żegna się "Adieu". Jest bardzo charyzmatyczną postacią, którą cechuje genialna muzyka. Bardzo ciężko uwierzyć, że jego bratem jest zimny i podły Sakuya.Powiedzieć o nim jest warto mnóstwo rzeczy, ale tak bez spoilerów? Niemożliwe. :(

Następny po prawej od góry to Nanaki Kazuaki czyli nasz nauczyciel. Jest sławnym specjalistą w dziedzinie matematyki i fizyki.
Poza tym...
...bardzo...
...lubi...
...spać.......zzzzzz
Aaa, przepraszam. Jego nawyk się udziela. Jest bardzo miły i raczej nie konfliktowy chyba, że w grę wchodzi doktor Shuu o którym będzie trochę później. Przyznam, że jest jedną z tych tajemniczych postaci, ale o dziwo sedno sprawy okazuje się bardzo niespodziewane. Bardzo chciałabym powiedzieć wiele o nim, ale spoilery takie złee... ;_;

Niżej jest zielonowłosy Nageki Fujishiro. Dosyć ponury chłopiec, którego zawsze widzimy w bibliotece. Na początku wydaje się zaskoczony, że w ogóle chcesz z nim rozmawiać, ale ogółem jest bardzo uroczy.
Kuropatwa na dole mamy doktora Iwamine Shuu. Pierwszego dnia Świąt, moja miłość dała mi, Kuropatwę na Gruszyyy ♪ Znaczy się jest to doktor pełniący rolę pielęgniarki w szkole Saint Pigeonation. Jest niebezpieczny i chodzi pogłoska, że kto go odwiedza już nie wraca... Osobiście za nim przepadam! Moja fascynacja socjopatami jest o wiele za duża.

Najniżej widzimy zaś Okosana! Toż to mój ulubieniec i kapitan drużyny lekkoatletycznej. W oczy rzuca się fakt, że zamiast ludzkiego odpowiednika, również widzimy gołębia! Kolejnym zaskoczeniem jest sposób w jaki się wysławia. Składa się tylko z "Coo" lub "Cooo", a mimo to rozumiemy o czym mówi. Jest asem w biegach, krótkich, długich, czy po ... (ups, to byłby spojler). Jest bardzo żywy, a najbardziej wyróżniającym faktem jest jego fascynacja japońskim puddingiem. Oczywiście jeśli uda nam się dobrze rozegrać jego historię to poznajemy powód, który zresztą jest suuuper! Poza tym chciałabym zaznajomić was z moim ulubionym cytatem, który należy do niego. Najpierw myślałam, że nie powinnam, ale skoro na steamie jest jego zrzut, to co ja sobie będę żałować:
"Coo, coo!"
(Never worry, never fear. Okosan never brings up the rear!)

Od razu mi lepiej. Lubię go najbardziej chyba dlatego, że jest niepoprawnym optymistą, zaciekle idącym do celu, nawet jeśli inni go nie rozumieją. No i dodatkowo takie suuper zakończenie, że mi się w bebechach przewraca. Warto zagrać choćby dla niego (nie żeby nie było innych powodów dla których warto)!