Cicha sala;
Pełna łez
Sen z weluru
trwa po kres.
Na scenie komik stoi;
który nikogo nie zadowoli.
Mimo braku wolnych miejsc
Nikt nie zaśmieje się.
Otwarta aluzja
pełna niedomówień
ciągle czekająca
na pewnego odbiorcę.
Za kulisami wysokie postacie;
Wszystkie zgięte w pół-
Śmiechem, czy płaczem?
Sam komik
W słupie światła
Śmiejący się
Do rozpuku
Kryształowa łza
W kącie oka
Czekające go
Niezrozumienie
Bo gdyby komik zaczął płakać,
kresu tego czynu nie doświadczył.
Łkaniem serca swego nie uleczy;
ani tym bardziej pękniętych kości.