O mój Boże, dawno nie widziałam tak złego filmu. Można powiedzieć, że wręcz jestem pod wrażeniem tego jak zły był. Poszłam na niego w celach towarzyskich, spodziewając się przeciętnego horroru z kilkoma niezłymi jumpscareami. Ale nawet tym się nie mógł pochwalić. Film opowiada o rodzinie składającej się z małżeństwa i dwójki dzieci, którzy przeżywają śmierć swojej babci. Bardzo spokojne, realistycznie pokazane różne podejścia do żałoby i straty, które nigdzie nie prowadzą. Nie ma w tym nic niezwykłego, ani przerażającego. I tak wygląda ponad połowa filmu. Smutni ludzie, którym przydarzają się smutne rzeczy i próbują sobie z tym radzić, ale im nie wychodzi. Im dłużej to trwa, tym dłużej zastanawiasz się czy jesteś na odpowiednim filmie. Był w tym potencjał, na bardzo dobry horror psychologiczny, trzymający nas bez przerwy w tym czy to nienaturalne zdarzenia, czy po prostu problemy wyobrażone przez chorych i zmęczonych swoją sytuacją ludzi. Niestety tym nie było. Od drugiej połowy filmu znajdujemy się w szalonym show, który wydaje się nie mieć sensu, ani celu; i tak będziemy się czuć już do napisów końcowych. Wszystkie trzy dramatyczne sceny filmu zostały przedstawione w zapowiedziach, przez co straciły jakiekolwiek znaczenie, czy wrażenie. A zakończenia tak bez sensownego i głupiego nie widziałam od lat. Któs mógłby powiedzieć, że skoro go nie przewidziałam, to musiało być dobre. Ale to nie jest ten przypadek, jako, że nie było żadnych, innych, sensownych wskazówek co do tego co miało sie stać. Wyszliśmy z kina z przyjaciółmi lekko mówiąc wstrząśnięci. Absolutnie żałuje całego czasu na nim spędzonego i nie mam zamiaru oglądać go nigdy ponownie. 1/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Liczę na udaną współpracę! :D