środa, 11 listopada 2015

Takoyaki

Hej, ho. Niedługo półrocze szkolne, oraz kolejne święta. Czas nadal nie chce się zatrzymać. To dobrze. Życzę pozytywnego wieczoru lub dnia. >>link<<
_____________________________________
Japońskie danie, często poza Japonią błędnie uważane za słodycz. Są to jednak zapiekane kawałki ośmiornicy w formie kulek. Zależnie od tego co jest zapieczone zmienia się przedrostek nazwy. Tak np. ebiyaki to zapieczone krewetki. Aby przygotować takie danie potrzebna jest specjalna patelnia do takoyaków. Sam posiłek nie składa się wyłącznie z kulek. Zazwyczaj posypane są świerzym szczypiorkiem z cebulki dymki i płatkami suszonego łososia (który jest interesujący gdyż faluje pod wpływem gorąca), oraz polane japońskim majonezem i sosem sojowym.
Nie jestem fanką owoców morza, dla tego nie wyobrażacie sobie mojego zdziwienia, gdy skosztowałam tego dania i faktycznie miałam ochotę na więcej. Chrupkie na zewnątrz, miękkie w środku i odizolowane warstwą sosów i dodatków, które uzupełniały dla mnie idealnie smak samych kuleczek. Niezwykle gorące co zawsze jest dla mnie plusem, zwłaszcza w skrajnych przypadkach gorąca i zimna. Zdecydowanie polecam i w nie małym szoku stwierdzam, że kiedy tylko znów trafię do stolicy w celu turystycznym, postaram się na nie załapać. :)
Na poniższym zdjęciu widnieje droga fundatorka owego specjału, oraz powabna wybranka serca mego brata w wspaniałej koszulce z Muminków. Przed nią zaś temat dzisiejszego sprawozdania.


1 komentarz:

Liczę na udaną współpracę! :D