Wędrując po internetach zobaczyłam obrazek, którego autor dziwił się "jak można nazwać huragan Ksawerym". Zdecydowałam się nad tym zastanowić i automatycznie w mojej głowie pojawiła się myśl: przecież to oczywiste! Na cześć tego kto go pierwszy zauwżył i poinformował świat. Skoro mamy to za sobą, chciałabym powiedzieć, że się boję. Czy wy też? Kiedy usłyszałam o zmierzającym na nas huraganie wpadłam w lekką panikę. Moi znajomi także trochę szaleli, musiałam ich uspakajać choć sama nie byłam pewna tego, że będzie dobrze. Mam nadzieję, że sami nie martwicie się tak bardzo jak ja. Z tego co wiem to i tak nic złego się nie stanie.
A to piosenka w temacie.
http://www.youtube.com/watch?v=m50n4hqx1Ho
To dla tych którzy wolą poematy od muzyki. Nie mogłam przestać się śmiać przed dłuższy czas gdy to zobaczyłam.
http://www.youtube.com/watch?annotation_id=annotation_459801&feature=iv&src_vid=m50n4hqx1Ho&v=SHnxbW9flvc
piątek, 6 grudnia 2013
środa, 4 grudnia 2013
Pierwsze wrażenie. (Shiazaya) 02
Kiedy pojawiłem się przed drzwiami Izayi nie miałem zamiaru niczego niszczyć. Najpierw grzecznie zapukałem, nie spotkało się to jednak z żadnym odzewem. Zapukałem ponownie, tym razem trochę zniecierpliwiony, a potem po raz trzeci już wkurzony. Nadal jednak nikt nie odpowiadał. Zirytowany do granic wyważyłem drzwi. Wchodząc do środka nie zauważyłem nic dziwnego oprócz zaciągniętych rolet w oknach. Zacząłem przetrząsać pokój w poszukiwaniu pchły. Jednak go tam nie było, dlatego zacząłem szukać w innych pokojach. Znalazłem go dopiero w sypialni. Spał na łóżku w ubraniu, tutaj również okna były zasłonięte. Teraz kiedy nie bałem się, że skoczy mi do gardła przyjrzałem mu się uważniej, chociaż panował mrok. Coś mi nie pasowało i dopiero po dłuższej chwili namysłu stwierdziłem, że wygląda jak zwykły człowiek. Nie był tym irytującym potworem, który był odpowiedzialny za śmierć tak wielu ludzi. On był spokojny, nie mogłem opanować odruchu i odgarnąłem mu włosy z czoła. Niespokojnie się poruszył i powoli jego powieki się podniosły. Gościu nie usłyszał jak wyważyłem drzwi, ale go lekko dotknij, a się obudzi. Jego brązowe oczy przez dłuższy czas patrzyły w moje. Powrócenie do realnego życia ze snu zajęło mu trochę czasu, a kiedy zorientował się kim jestem zmarszczył brwi i z westchnieniem spytał:
-Jak tu wszedłeś i czego chcesz?
W jego pytaniu nie usłyszałem ani krztyny dawnej wrogości,a na twarzy nie widniał naturalny dla niego ironiczny uśmieszek. W jego pytaniu usłyszałem za to coś nowego znudzenie, irytacje i strach. To było dla mnie nie do zrozumienia. Jedyną logiczną myślą była ta, że jest chory. Żeby się przekonać czy moje przypuszczenia są słuszne wyciągnąłem dłoń, aby sprawdzić czy nie ma gorączki. Gdy dotknąłem jego czoła i chociaż jego temperatura była w normie to wstrząsnął nim gwałtowny dreszcz. To tylko utwierdziło mnie w mojej tezie, nie wiedziałem tylko jak wykorzystać tą wiedzę. Przytuliłem go jak najdelikatniej, byle tylko nie złamać mu niczego. Nie mogłem pozwolić, żeby było mu zimno. To była jedna z niewielu rzeczy które pamiętałem z wykładu Shinry, nie wolno pozwolić organizmowi na wychłodzenie. Moje działanie spotkało się jednak z jego sprzeciwem, zaczął się wyrywać i krzyczeć:
-Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! Wyjdź! Przyszedłeś tu tylko po to, żeby mnie napastować?!
Nie puściłem go. Szarpał się jeszcze chwilę, ale gdy doszedł do wniosku, że nic nie wskóra odpuścił i opuścił ręce zaciskając dłonie na mojej koszuli. Opanowało mnie zdumienie gdy usłyszałem szloch i poczułem łzy na swojej piersi. Nie wiedząc jak na to zareagować po prostu mocniej go do siebie przycisnąłem. Spojrzał na mnie z żalem, którego w innych warunkach nigdy bym nie zobaczył i ponownie spytał:
-Czego chcesz?
-Przyszedłem sprawdzić dlaczego mamy wyż demograficzny.
Uśmiechnąłem się słabo, a on zaczął się ironicznie śmiać.
-Shizuo nagle zainteresował się swoim wrogiem. Jeśli niczego nie chcesz to wyjdź z mojego mieszkania i zamknij za sobą drzwi.
-Nie mogę teraz po prostu wyjść, a na pewno nie dopóki nie powiesz mi dlaczego płaczesz. Odnośnie zaś drzwi to je wyważyłem. Stały mi na drodze.
-Jak zwykle gdzie się nie zjawisz siejesz zamęt.
Schował twarz w dłoniach. W tym momencie wyglądał na starszego niż w rzeczywistości, a może po prostu jak ktoś kto za dużo widział. Popatrzył na mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem.
-Dlaczego gdy Shinra nas sobie przedstawiał stwierdziłeś, że mnie nie lubisz?
-Każdy kto choć trochę się orientował wiedział coś o tobie. Ja nie byłem wyjątkiem. Chcesz mi powiedzieć, że to z tego powodu?
-Jaki miałoby to sens?
-Nie wiem. Przy tobie mało co ma sens. Co dalej nie zmienia faktu, że nie odpowiedziałeś na moje pytanie, a ja na twoje tak.
-Nie moja wina. Sam sobie na nie odpowiedź, najlepiej zaraz po tym jak zapłacisz mi za drzwi. Idę zadzwonić, a ty w tym czasie wynoś się stąd, wyśle ci rachunek mailem.
Wstał i wyszedł z pokoju. Oczywiście nie miałem zamiaru dać za wygraną i poszedłem w jego ślady. Gdy do niego dołączyłem w salonie faktycznie rozmawiał przez telefon i zupełnie nie zwracał na mnie uwagi. Kiedy skończył rozmowę i się rozłączył obróciłem go w swoją stronę trzymając go za ramię.
Spojrzawszy na niego na powrót zobaczyłem jego typowy uśmieszek.
-A tak przy okazji Shizu-chan, skoro dzięki mnie już wiesz jakiej jesteś orientacji, to czy znalazłeś sobie jakiegoś chłopaka?
Zdziwiło mnie jego pytanie, ale odpowiedziałem zgodnie z prawdą:
-Nie myślałem o tym. Przez cały tydzień zastanawiałem się gdzie jesteś bo nie mam na kim wyładować swojego gniewu.
-Jakoś sobie beze mnie poradziłeś i poradzisz.
Spuścił wzrok i zrobił smutną miną. Nie chciałem, żeby znowu płakał, dlatego dorzuciłem:
-Poza tym kto by chciał takiego potwora jak ja?
Izaya praktycznie niedosłyszalnie odszepnął:
-Ja...
Nie byłem pewny jego odpowiedzi dlatego poprosiłem:
-Czy mógłbyś powtórzyć?
Wkurzony, pewnym głosem krzyknął:
-Ja!
Wyrwał się w mojego uścisku i wzburzonym, szybkim krokiem chciał wyjść z pokoju. Powoli obróciłem się i powiodłem za nim wzrokiem. Nie wiedziałem co powiedzieć lub zrobić, dlatego stałem tam jak kołek. Niby jakim cudem on może mnie kochać, przecież przez te wszystkie lata... Jedyną z niewielu rzeczy których byłem pewien była jego nienawiść, a teraz okazała się kłamstwem? No właśnie jego nienawiść, a ja? Czy ja go nienawidzę? Zastanawiając się głębiej na tym co mówił mi wcześniej, doszedłem do wniosku, że mogłem go urazić, gdy mimo, że nie znałem go to, go osądziłem. Sam wiem przecież jak to jest. Nie jednokrotnie pokazywano sobie mnie palcami i mówiono o brutalu, a ja tak bardzo nie lubię przemocy. Stwierdziłem, że niezależnie od tego powinienem pójść za nim. kiedy go znalazłem stał na balkonie i wpatrywał się z uwagą w dół na swoich ukochanych ludzi. Nie zauważył mnie, albo się z tym nie afiszował. W każdym razie nie zareagował nawet gdy stanąłem obok niego i zapaliłem papierosa. Zaciągnąłem się nim, a kiedy poczułem dym w swoich płucach odprężyłem się. Przyjrzałem się mu ponownie, tym razem w świetle dnia. Miał podkrążone oczy, był blady, nawet jak na siebie i chyba bardziej chudy niż wtedy gdy go ostatnio widziałem. Ni z tego czy owego powiedział:
-To był naprawdę dziwny tydzień.
Uśmiechnąłem się lekko i potwierdziłem:
-Masz rację.
______________________________________________________________
Oto i druga część, miały być dwie, ale gdzie nie pójdę w tej sprawię, to słyszę: Pisz dalej!
Dlatego może tak zrobię ;)
-Jak tu wszedłeś i czego chcesz?
W jego pytaniu nie usłyszałem ani krztyny dawnej wrogości,a na twarzy nie widniał naturalny dla niego ironiczny uśmieszek. W jego pytaniu usłyszałem za to coś nowego znudzenie, irytacje i strach. To było dla mnie nie do zrozumienia. Jedyną logiczną myślą była ta, że jest chory. Żeby się przekonać czy moje przypuszczenia są słuszne wyciągnąłem dłoń, aby sprawdzić czy nie ma gorączki. Gdy dotknąłem jego czoła i chociaż jego temperatura była w normie to wstrząsnął nim gwałtowny dreszcz. To tylko utwierdziło mnie w mojej tezie, nie wiedziałem tylko jak wykorzystać tą wiedzę. Przytuliłem go jak najdelikatniej, byle tylko nie złamać mu niczego. Nie mogłem pozwolić, żeby było mu zimno. To była jedna z niewielu rzeczy które pamiętałem z wykładu Shinry, nie wolno pozwolić organizmowi na wychłodzenie. Moje działanie spotkało się jednak z jego sprzeciwem, zaczął się wyrywać i krzyczeć:
-Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! Wyjdź! Przyszedłeś tu tylko po to, żeby mnie napastować?!
Nie puściłem go. Szarpał się jeszcze chwilę, ale gdy doszedł do wniosku, że nic nie wskóra odpuścił i opuścił ręce zaciskając dłonie na mojej koszuli. Opanowało mnie zdumienie gdy usłyszałem szloch i poczułem łzy na swojej piersi. Nie wiedząc jak na to zareagować po prostu mocniej go do siebie przycisnąłem. Spojrzał na mnie z żalem, którego w innych warunkach nigdy bym nie zobaczył i ponownie spytał:
-Czego chcesz?
-Przyszedłem sprawdzić dlaczego mamy wyż demograficzny.
Uśmiechnąłem się słabo, a on zaczął się ironicznie śmiać.
-Shizuo nagle zainteresował się swoim wrogiem. Jeśli niczego nie chcesz to wyjdź z mojego mieszkania i zamknij za sobą drzwi.
-Nie mogę teraz po prostu wyjść, a na pewno nie dopóki nie powiesz mi dlaczego płaczesz. Odnośnie zaś drzwi to je wyważyłem. Stały mi na drodze.
-Jak zwykle gdzie się nie zjawisz siejesz zamęt.
Schował twarz w dłoniach. W tym momencie wyglądał na starszego niż w rzeczywistości, a może po prostu jak ktoś kto za dużo widział. Popatrzył na mnie śmiertelnie poważnym wzrokiem.
-Dlaczego gdy Shinra nas sobie przedstawiał stwierdziłeś, że mnie nie lubisz?
-Każdy kto choć trochę się orientował wiedział coś o tobie. Ja nie byłem wyjątkiem. Chcesz mi powiedzieć, że to z tego powodu?
-Jaki miałoby to sens?
-Nie wiem. Przy tobie mało co ma sens. Co dalej nie zmienia faktu, że nie odpowiedziałeś na moje pytanie, a ja na twoje tak.
-Nie moja wina. Sam sobie na nie odpowiedź, najlepiej zaraz po tym jak zapłacisz mi za drzwi. Idę zadzwonić, a ty w tym czasie wynoś się stąd, wyśle ci rachunek mailem.
Wstał i wyszedł z pokoju. Oczywiście nie miałem zamiaru dać za wygraną i poszedłem w jego ślady. Gdy do niego dołączyłem w salonie faktycznie rozmawiał przez telefon i zupełnie nie zwracał na mnie uwagi. Kiedy skończył rozmowę i się rozłączył obróciłem go w swoją stronę trzymając go za ramię.
Spojrzawszy na niego na powrót zobaczyłem jego typowy uśmieszek.
-A tak przy okazji Shizu-chan, skoro dzięki mnie już wiesz jakiej jesteś orientacji, to czy znalazłeś sobie jakiegoś chłopaka?
Zdziwiło mnie jego pytanie, ale odpowiedziałem zgodnie z prawdą:
-Nie myślałem o tym. Przez cały tydzień zastanawiałem się gdzie jesteś bo nie mam na kim wyładować swojego gniewu.
-Jakoś sobie beze mnie poradziłeś i poradzisz.
Spuścił wzrok i zrobił smutną miną. Nie chciałem, żeby znowu płakał, dlatego dorzuciłem:
-Poza tym kto by chciał takiego potwora jak ja?
Izaya praktycznie niedosłyszalnie odszepnął:
-Ja...
Nie byłem pewny jego odpowiedzi dlatego poprosiłem:
-Czy mógłbyś powtórzyć?
Wkurzony, pewnym głosem krzyknął:
-Ja!
Wyrwał się w mojego uścisku i wzburzonym, szybkim krokiem chciał wyjść z pokoju. Powoli obróciłem się i powiodłem za nim wzrokiem. Nie wiedziałem co powiedzieć lub zrobić, dlatego stałem tam jak kołek. Niby jakim cudem on może mnie kochać, przecież przez te wszystkie lata... Jedyną z niewielu rzeczy których byłem pewien była jego nienawiść, a teraz okazała się kłamstwem? No właśnie jego nienawiść, a ja? Czy ja go nienawidzę? Zastanawiając się głębiej na tym co mówił mi wcześniej, doszedłem do wniosku, że mogłem go urazić, gdy mimo, że nie znałem go to, go osądziłem. Sam wiem przecież jak to jest. Nie jednokrotnie pokazywano sobie mnie palcami i mówiono o brutalu, a ja tak bardzo nie lubię przemocy. Stwierdziłem, że niezależnie od tego powinienem pójść za nim. kiedy go znalazłem stał na balkonie i wpatrywał się z uwagą w dół na swoich ukochanych ludzi. Nie zauważył mnie, albo się z tym nie afiszował. W każdym razie nie zareagował nawet gdy stanąłem obok niego i zapaliłem papierosa. Zaciągnąłem się nim, a kiedy poczułem dym w swoich płucach odprężyłem się. Przyjrzałem się mu ponownie, tym razem w świetle dnia. Miał podkrążone oczy, był blady, nawet jak na siebie i chyba bardziej chudy niż wtedy gdy go ostatnio widziałem. Ni z tego czy owego powiedział:
-To był naprawdę dziwny tydzień.
Uśmiechnąłem się lekko i potwierdziłem:
-Masz rację.
______________________________________________________________
Oto i druga część, miały być dwie, ale gdzie nie pójdę w tej sprawię, to słyszę: Pisz dalej!
Dlatego może tak zrobię ;)
piątek, 29 listopada 2013
Pierwsze wrażenie. (Shizaya) 01
Byłem zdesperowany jak nigdy wcześniej. Potrzebowałem informacji o samym sobie. Zdecydowałem się pójść do tej mendy która wiedziała, że w wieku pięciu lat spadłem z rowerka. Jak zazwyczaj przywitał mnie tym swoim uśmiechem i głupim:
-Shizu-chan, jak miło, że wpadłeś. Naturalnie wiem co cię do mnie sprowadza, pozwól, że pomogę ci odpowiedzieć na twoje pytanie. Oczywiście nic nie ma za darmo, będziesz mi winny przysługę.
Wszystkie moje mięśnie ostrzegawczo się napięły. Brak konkretów w jego przypadku nie mógł dobrze się skończyć.
-Jaką przysługę?
-Żadną konkretnie, jakbym czegoś chciał po prostu to dla mnie zrobisz.
W innych warunkach nigdy bym na to nie przystał, ale ta pchła była moją ostatnią deską ratunku.
-Niech będzie, ale w granicach rozsądku.
-Czy ja cię kiedykolwiek oszukałem?
-Nigdy nie powiedziałeś prawdy.
-Shizu-chan ranisz moje uczucia. No nic, przejdźmy do konkretów.
Niebezpiecznie blisko do mnie podszedł. Z odrazą cofnąłem się o krok do tyłu. On znów się zbliżył, a ja odsunąłem. Powtarzaliśmy to dopóki moje plecy nie dotknęły ściany, wtedy pociągnął mnie za koszulę przez co się pochyliłem. Nasze nosy się tykały, ale on chciał być jeszcze bliżej. Czułem jego oddech na swoich ustach. Dopiero wtedy moja cierpliwość sięgnęła granic. Gwałtownie go od siebie odepchnąłem. Zrobiłem to z taką siłą, że zatrzymał się dopiero na oknie po drugiej stronie pokoju. Przez krótką chwilę przestraszyłem się, że szyba pęknie i będę musiał płacić za szkody. Mimo tego krzyknąłem:
-Co ci odwala? Na mózg ci padło?!
-Jesteś doprawdy najbardziej nie wychowanym i problematycznym klientem. Przychodzisz do mojego domu, obrażasz mnie, a gdy daje ci odpowiedź na nużące cie pytanie rzucasz mną narażając mnie na szkody cielesne i koszty.
-Nie wiem w jaki sposób ma mi to pomóc.
-W takim razie poczekaj do końca.
Nie czekając na moją odpowiedź pocałował mnie. Był to długi i namiętny pocałunek, a przerwany został tylko po to żebyśmy zaczerpnęli świeżego powietrza. Pomiędzy krótkimi pocałunkami lekko pociągnął mnie za ramię, czym chciał dać znak żebyśmy zmienili miejsce. Poszedłem za nim i po chwili Izaya wylądował tuż pode mną na kanapie. Ciągle na wspomnienie tego wieczoru chce mi się śmiać i płakać. Po wszystkim on wstał i bez słowa poszedł do łazienki.. Usłyszałem szum wody, najprawdopodobniej z prysznica i zacząłem zbierać swoje rzeczy. Kiedy już się ubrałem, wyszedł stamtąd w samych spodniach i z mokrymi włosami. Skinąłem mu głową i wyszedłem z jego mieszkania.
Przez następny tydzień nie pokazywał się w Ikebukuro. Najpierw się z tego cieszyłem, ale w końcu zacząłem się denerwować. Czemu się nie pojawia? Czy to z mojego powodu? Zaniepokojony postanowiłem pójść do Shinry, może on wiedział co było z nim nie tak. Nie chciałem zwlekać, wybrałem się tam jeszcze tego samego dnia. Kiedy mi otworzył nie widziałem niczego co miałoby odbiegać od jego normalnego zachowania. Czyli radosnego idioty, jednak patrząc na to z perspektywy czasu myślę ,że był też zdenerwowany. Nie chciałem owijać w bawełnę i od razu zapytałem czy widział się z Izayą. Moje pytanie go zdziwiło, ale po chwili wachania powiedział:
-Widzieć to go nie widziałem. Rozmawialem z nim przez drzwi do jego mieszkania.
Zanim zdąrzyłem zadać kolejne pytanie dopowiedział:
-Nie wpuszcza nikogo oprócz swojej sekretarki. Nie chciał mi powiedzieć dlaczego. Trudniej mi było z nim gadać niż z ścianą przez którą mówiłem.
-Dzięki. Postaram się z nim pogadać, a o wynikach cię poinformuje.
-Czemu nagle cię zainteresował.
Zaciekawił się lekarz.
-Nie pojawia się w Ikebukuro, to wszystko. To ja lecę, może mi się poszczęści i się czegoś dowiem.
Wstałem i wyszedłem. Skierowałem moje kroki do miejsca gdzie ostatnio widziałem informatora. Nie wiedziałem co przyniesie nasze kolejne spotkanie.
______________________________________________
Wreszcie jest opowiadanie, planuje je w dwóch częściach. Te zero przed jedynką wygląda po prostu dobrze. Jak na mój gust czegoś tu brakuje, ale nie wiem czego. T.T
środa, 20 listopada 2013
Samurai Champloo
Dawna Japonia w rytmach hip-hopu. Historia opowiada o dziewczynie o imieniu Fuu, oraz jej dwóch strażników z przymusu Jinie i Mugenie. Jest to dość ciężka podróż gdyż ci dwaj samurajowie chcą się nawzajem zabić. Samurai Champloo przeinacza historię w celach rozrywkowych, nie przeszkadza to jednak bo przy okazji wkłada nam sporo wiedzy do głowy. Mi bardzo się podobała ta seria (bo ja złych nie oglądam, oprócz Boku no Pico brr...) polecam ją wszem i wobec. Muzyka przyjemna, historia zabawna, a postaci nie da się nie lubić. Daję tej serii 9/10.
wtorek, 19 listopada 2013
Cowboy Bebop
Niedawno pisałam o bracie i uzmysłowiłam sobie, że nie napisałam o wielu anime od niego. Kolejnym z nich jest Cowboy Bebop. Wreszcie anime w którym muzyka nie-sa-mo-wi-cie zapadła mi w pamięć. Co ciekawe każdy tytuł odcinka zawiera w sobie muzykę. To anime jest humrystyczne, bywa poważne, zawiera strzelaniny, walki i dowcipy. Czyli wszystko czego trzeba do szczęścia : broń, humor, kobiety, muzyke i słodkich pupili. Główny bohater Spike razem ze swoim przyjacielem są łowcami głów. Przez większośc czasu doskwiera im głód ich praca nie daje im wystarczająco pieniędzy. Ich żywot trwa i starają się powiązać koniec z końcem. W tym animcu ruchy są przecudnie ukazane, opening bardzo sobie cenię, zarówno jak ending. Dam mu znów 9,5/10. Kiedy je oglądałam najbardziej podobał mi się odcinek z grzybami, żeby nie spojlować nic więcej o nim nie powiem, ale to wystarczy do zidentyfikowania go. Piosenka Mushroom Hunting w tym odcinku nadaje niesamowitego klimatu. ^^
W krainie bogów (Spirited Away) i Ruchomy Zamek Hauru (nie znam ang. tłumaczenia)
Cóż nigdy nawet nie myślałam, że będę tu o tym wspominać. Wszystko co można o tym powiedzieć zostało powiedziane. Jest to po prostu piękne dzieło, chciałoby się rzec arcydzieło. Myślałam, że wszyscy to widzieli, nawet moi rodzice zaciekli przeciwnicy wszystkiego co z japoni się wywodzi widzieli te oba filmy. Jednak niedawno rozmawiając z przyjaciółką dowiedziałam się, że nigdy o czymś takim nie słyszała. Ta informacja mną wstrząsnęła i powstao to. Spirited Away tak jak i Ruchomy Zamek Hauru dostają 10/10. Nie będę opisywać treści wierzcie mi na słowo i zobaczcie to cudo.
Dla tych, którzy się zdecydują niech wiedzą, że wręcz kocham kurzyki z Spirited Away.
Dla tych, którzy się zdecydują niech wiedzą, że wręcz kocham kurzyki z Spirited Away.
Kimi ni Todoke
Te anime opowiada o nieśmiałej dziewczynę, której wszyscy się boją z powodu fryzury i przezwiska Sadako ( oznacza dziewczynkę występującą w filmie Ring), chociaż jej imię brzmi Sawako. Nie może ona przestać myśleć o chłopaku, którego poznała na początku roku szkolnego i który był uwielbiany przez wszystkich. Nie wie, że on także nie może przestać o niej myśleć. Nie ma ona żadnych koleżanek, boją się jej na tyle, że nie chcą się do niej zbliżać. To co niezmiernie podoba mi się w tym anime, że jeśli chcą pokazać, że coś ( ktoś) ma być akurat ładne, to takie jest. Ładna kreacja postaci, chociaż są bardzo szablonowe to wnoszą świeże momenty, płynność ruchów średnia, muzyki nie pamiętam, ogólny wygląd przyjemny. Typowe romansidło dla dziewczyn, podobało mi się. Daję 9/10 ( nie potrafię być obiektywna gdy myślę o romansidłach to bardzo się utożsamiam postaciami ^^' ).
piątek, 8 listopada 2013
Kryzys dnia dzisiejszego.
Co ze mnie za genialny człowiek. Dziś około godziny czternastej przez przypadek (i glupotę) usunęłam swoje konto google. A co za tym idzie całego bloga, maila i kanał na youtube. Myślałam, że nic już nie można zrobić, ale wspaniały człowiek (nie zostało udowodnione), czyli mój brat uratowal sytuacje. Odzyskał moje konto, szczerze dzię-ku-je. Poza tym ten niezwykły człowiek podrzuca mi tytuły które należy zobaczyć i to dzięki niemu w moim życiu pojawiła się manga i anime. Czasem zaskakuje mnie jego dobroć.
czwartek, 7 listopada 2013
Karneval
Dzisiejszy temat został wybrany przez moją przyjaciółkę. Nie mam na niego zbyt dużej ochoty,ale wyzwań się nie ignoruje. Ocena 7,5/10 długo się nad nią zastanawiałam. Bo historia nie jest wybitna, osobiście podoba mi się główny bohater Gareki. Poza tym design innych postaci też jest całkiem całkiem. Gagi ma przyjemne, ale wątek główny zupełnie mnie nie zainteresował. Może dlatego, że nie lubię drugiego głównego bohatera. Przyznam, że nawet nie pamiętam jego imienia. Muzyka nie zapada w pamięć, ani nie porywa. Grafika mi się podobała i sceny walki były dość widowiskowe. Ruchy były dość płynne, chociaż nie można za wiele wymagać. Tak przy okazji seyiuu podkładjący głos pod Garekiego podkładał go również pod Izaye Orihare z Durarary. Więcej pisać nie będę, po prostu anime klasy średniej. E nie chwila już pamiętam to białe coś (czyt. drugi główny bohater) nazywał się Nai -.-'
sobota, 26 października 2013
Durarara, czyli dobre anime.
Anime oglądane przeze mnie dośc dawno, ale zawładnęło ono moim sercem i kiedy nie mam co oglądać to ta seria wydaje sie idealna. Nie dlatego, że nie jest poważną serią, ale momentami jest po prostu przyjemna.
Ogólnie rzecz biorąc akcja toczy się wokół Ikebukuro do którego przeprowadził się Ryugamine Mikado. Wcześniej nie opuszczał swojego domu, a teraz zapragnął zamieszkać w Tokio i odwiedzić swojega dawnego przyjaciela Kide Masaomiego. W Ikebukuro zaczyna gościć nowy gang zwany Dollars, coraz niebezpieczniej jest samemu chodzić po ulicach. Zwłaszcza kiedy w Ikebukuro dojdzie do spotkania Izayi Orihary (siła umysłu) i Shizuo Hejiwamy (nadludzka siła). To jednak nie koniec zdarzeń, których trzeba się bać, gdyż niebezpieczny miecz Saika zagarnia coraz to większą masę ludzi. Nie wiem co więcej napisać, kocham! Daje mu 9/10 gdyż mimo, że nie mam do czego się doczepić (jeśli chodzi o jakieś duże błędy), to mogłoby być lepiej. Muzyka bardzo przypadła mi do gustu zwłaszcza pierwszy opening (Uragiri no Yuuyake). Grafika OK, ale nie idealna. Ruchy nawet dobrze zrobione. Fabuła mocna i zakręcona. Mówiąc o tym anime należy jeszcze wspomnieć o tym, że historia pokazywana jest z różnych kątów. Ja notomiast nie wyjawiłam wszystiego co tak bardzo w tym lubię, ale wyjątkowo nie chcę spojlować, aż nadto.
Ogólnie rzecz biorąc akcja toczy się wokół Ikebukuro do którego przeprowadził się Ryugamine Mikado. Wcześniej nie opuszczał swojego domu, a teraz zapragnął zamieszkać w Tokio i odwiedzić swojega dawnego przyjaciela Kide Masaomiego. W Ikebukuro zaczyna gościć nowy gang zwany Dollars, coraz niebezpieczniej jest samemu chodzić po ulicach. Zwłaszcza kiedy w Ikebukuro dojdzie do spotkania Izayi Orihary (siła umysłu) i Shizuo Hejiwamy (nadludzka siła). To jednak nie koniec zdarzeń, których trzeba się bać, gdyż niebezpieczny miecz Saika zagarnia coraz to większą masę ludzi. Nie wiem co więcej napisać, kocham! Daje mu 9/10 gdyż mimo, że nie mam do czego się doczepić (jeśli chodzi o jakieś duże błędy), to mogłoby być lepiej. Muzyka bardzo przypadła mi do gustu zwłaszcza pierwszy opening (Uragiri no Yuuyake). Grafika OK, ale nie idealna. Ruchy nawet dobrze zrobione. Fabuła mocna i zakręcona. Mówiąc o tym anime należy jeszcze wspomnieć o tym, że historia pokazywana jest z różnych kątów. Ja notomiast nie wyjawiłam wszystiego co tak bardzo w tym lubię, ale wyjątkowo nie chcę spojlować, aż nadto.
sobota, 19 października 2013
Madoka Puella Magic
No cóż jestem po Madoce. Cóż nie było najgorsze, ale mi osobiście nie przypadło do gustu. Na początku anime oglądałam odcinek po odcinku. Dlatego, że po obejrzeniu jednego nie chciałam więcej tego widzieć. Tak było do czwartego odcinka. Dziś oglądnęłam resztę z przerwami. Zacznę od oceny, a zaraz powiem co mi nie grało. Madoka dostaje 6 / 10 . Dałabym cztery, ale grafika, ruchy i muzyka mi się podobały. Myślałam, że podoba mi się to anime. Dopóki nie zobaczyłam ostatniego odcinka. On mnie jakoś zniechęcił... Zakończenie tego w ten sposób mnie nie satysfakcjonuje. Jednak nie tylko dlatego daje mu tak niską ocenę. Jest tego sporo, ale ja zastanowię się jeszcze tylko nad jednym cytatem: " Jeśli ktoś ma być szczęśliwy, ktoś inny ma wycierpieć tyle samo". Nie. Cóż co mam inteligentnego o tym powiedzieć. Aktualnie nie potrafię zebrać słów. Poporstu nie. Osobiście nie zgadzam się z tym i koniec. Niby dlaczego, ktoś musi tyle samo wycierpieć. Jestem szczęśliwa chodząc na spacery, czy to sprawia, że ktoś cierpi? Wiem, wiem, tutaj chodziło o los czarodziejek bla bla bla. Wiele ludzi używa tego cytatu wyrwanego z kontekstu. Nie potrafię tego ścierpieć. Tego by było na tyle, miłej soboty.
niedziela, 22 września 2013
Kiedy szaro na polu i twoje myśli zasnute są chmurami zaraz wszyscy czujemy się przybici. Ale czemu ? Czemu nie lubimy właściwie deszczu ? Czy to pierwotny instynkt ? Ale przecież kiedyś oznaczał słodką wodę. Czemu mamy do niego taką awersje? Nie mam pojęcia. Gdybym miała jednak strzelać, próbowałabym to podpiąć do skojarzeń z utratą słońca, a co za tym idzie ciepła, bezpieczeństwa, światła. Tylko można również do nalotów. Przecież jeśli mówimy o bombardowaniach wydaje mi się, że dobrą alternatywą była noc lub pochmurne dni w które trudniej było dostrzec nadciągające niebezpieczeństwo. No właśnie - niebezpieczeństwo. Możemy wiele rzeczy uznać za niebezpieczne, ale najpierw musimy je poznać. Czy więc może tak naprawdę chodzi o to, że burza jest czymś niespodziewanym. Czego my ludzie nie potrafimy okiełznać. Natura jest kapryśna i może nas pod porządkowywać według swojej woli. Ten temat pozostawiam waszym rozmyślaniom, zarówno jak swoim. Przy okazji mam nadzieje, że nie dacie się pożreć deszczowej handrze.
piątek, 20 września 2013
Makowe wzgórza
Dwa słowa: "Makowe wzgórze". Cóż to jest film od Gorō Miyazaki. I niewiele z niego pamiętam ,ale jest jedna rzecz na którą zwróciłam uwagę. Nie mogę o niej zapomnieć, ponieważ jest na tyle interesująca. Był sobie facet i jak to facet znalazł sobie babe. Jak to bywa urodziło im się dziecko (syn), rodzice zginęli, a ich przyjaciel wziął to dziecko, jako, że miał innego przyjaciela który nie mógł mieć dzieci dał im to dziecko. A potem dzieciak pyta się kto jest moim prawdziwym ojcem ? No ten ojciec dziewczyny w której bujasz się przez cały film. Ej ty co cię kocham, nie mogę cię kochać jesteś moją siostrą itd. Doprawdy ... Em nie daje oceny za mało pamiętam.
Oprócz tego była tam jedna scena godna uwagi. W której dziewczyna (postać poboczna) miała na sobie fartuch zały poplamiony czymś czerwonym i trzymała tasak wręcz. Wyglądała mhrocznie.
Oprócz tego była tam jedna scena godna uwagi. W której dziewczyna (postać poboczna) miała na sobie fartuch zały poplamiony czymś czerwonym i trzymała tasak wręcz. Wyglądała mhrocznie.
Paranoia Agent
Czy słyszał ktoś może o Paranoia Agent ? Ja tak i po obejrzeniu stwierdziłam WoW. Jak również dostrzegłam pewne podobieństwo do Haibane, którego mój zaufany człowiek nie zauważył mając to anime z dwa lata na półce. Ogólnie rzecz biorąc w Japoni coraz częściej zdarzają się ataki niejakiego Shounen Bat'a. Czyli dzieciaka jeżdzącego na złotych rolkach i atakującego złotym , wygiętym kijem bejsbolowym. Tak się składa, że ofiary cieszą się z jego ataku... No nic moja ocena 9/10.
wtorek, 12 marca 2013
Haibane Renmei
Hej hello, dawno mnie nie było. Ile to się oglądało od tego czasu anime? Cóż zacznę dziś optymistycznie i opowiem o animcu, który ruszył moje serducho mianowicie "Haibane Renmei" . jest to anime któremu daje 10/10 a trzeba wiedzieć, że oprócz tego tylko jedno anime zasłużyło na tą liczbę. Muzyka świetna, historie błyskotliwa, postacie interesujące i zakończenie genialne. Kreska nie należy może do najlepszych, ale mnie ujeła, bo i nie mam się do czego przyczepić. Tła są śliczne i ubranka. Po prostu polecam historia mówi o około 12 letniej dziewczynce która znalazła się w świecie w którym nigdy nie była. Nadano jej nowe imie, ponieważ swojego nie pamiętała, ogólnie czarna dziura. Znała czynności i takie tam, ale nia miała wspomnień tylko sen od którego nadano jej imię Rakka.
piątek, 25 stycznia 2013
Tonari no Kaibutsu-kun.
czwartek, 24 stycznia 2013
Dobry ^^
Założyłam tego bloga z powodu zwykłej nudy. Będzie zawierał różne opowiadania, mogą zdarzyć się niektóre notki yaoi (miłość męsko-męska). Chciałabym poprawić styl swojego pisania, dlatego byłabym niezmiernie wdzięczna za zostawianie opinii i wytykanie mi błędów. Gdyby ktoś z was uważał, że nadaje się tylko do podania mnie do analizy ( na przykładzie lochy Snejpa), prosiłabym o podanie mi stronki na której przy odrobinie szczęścia coś mojego się znajdzie. Chętnie się z siebie pośmieje :D A na razie
nic nie wstawię bo chwilowo jestem zajęta.
nic nie wstawię bo chwilowo jestem zajęta.
Subskrybuj:
Posty (Atom)