niedziela, 18 stycznia 2015

Death Note manga, a anime.

Aloha. Długo zwlekałam z tą recenzją, bo wiedziałam, że będzie mi ciężko. Jednak dziś, właśnie dziś możecie ją ujrzeć. Jest niedziela wieczór i skutecznie udaję, że nie muszę się uczyć. Mam nadzieję, że jesteście inni niż ja i coś robicie. No nic, miłego dnia, nocy, czy kiedy to czytacie. >>link<<

__________________________
Od razu mówię, że anime zazwyczaj ma plusy muzyki i minusy treściowe. Death Note nie różni się pod tym względem. Osobiście wolę mangę, ale anime ma swój niewątpliwy urok. Cóż historia po krótce mówi o młodym licealiście Light'cie Yagami, który dostrzega notes spadający z nieba. Dziwi go to, więc idzie to sprawdzić. Okazuje się, że jest to zeszyt, dzięki któremu rzekomo można zabijać. Po wpisaniu imienia i nazwiska, po czterdziestu sekundach osoba ma umierać na zawał serca. Chłopak nie dowierza, jako syn szefa japońskiej policji nie może dopuścić do siebie tak idiotycznej myśli. Jednak notes okazuje się być prawdziwy. Niedługo zaś pokazuje się jego właściciel...
Anime wiernie trzyma się mangi, ale mnie nadal boli brak osobowościowy Ryuuka, oraz duże uproszczenie ostatnich odcinków, które prowadzi do bardziej niezrozumiałego zakończenia. Tak jak dla większości, anime kończy się dla mnie w połowie.
Pierwsza część dzieli się na walkę z L'em. Jednak kiedy on "znika" dostajemy nowych wrogów, nazywanych jego następcami i są po prostu okropni. Mello idiotyczny "gangster" uzależniony od czekolady, oraz Near dziecinny i głupi. Jedyne co chcesz to uciekać.
Jednak jest coś pięknego w anime, ta rzecz czasem zmusza się do oglądania, a nie czytania. To muzyka. Nie mówią tylko o openingach i endingach, które są nawiasem mówiąc cudowne. Cała, dosłownie cała muzyka jest wspaniała. Utrzymuje mroczno, kryminalny wydźwięk. Z naciskiem na "mroczno". I kiedy mówię, że jest wspaniała mam na myśli, że idziesz przez miasto i nagle ją słyszysz i do końca życia będziesz pamiętać tytuł : What's up people?! Oczywiście pozwalam sobie na trochę za dużo, ale mój Boże! Zobaczcie to! >>link<< Poza tym to co właśnie zobaczyliście, bo zobaczyliście, prawda? Jest dobrym przykładem na animacje, która jest dobra. Zdarzało się, że coś mi nie pasowało, ale były to krótkie momenty, o których nie warto wspominać. Podsumowując: muzyka świetna, animacja dobra, grafika przyjemna i fabuła cudo. Oczywiście ja wychwalam to arcydzieło ponad niebiosa, ale ma swoje wady. Pieprz się Near. Ekhm. Znaczy się chyba jak każdy nienawidzę zakończenia, no i Misa Amane nie porywa, nawet jeśli jej piosenka tak >>link<< (co się będę).Choć bardzo ciężko znaleźć mi coś poważnego do zarzucenia pierwszej części. Nie bez powodu Death Note to Death Note. Moja ocena? Tym razem nic nie dzielę, będę bezczelnie udawać, że druga część nie istnieje i dam temu anime 10/10! Skoro zaś dzisiaj i tak spojleruję muzyką to tutaj mój ulubiony theme >>link<<


4 komentarze:

Liczę na udaną współpracę! :D